1 września to data, która zmieniła losy świata.
Ale historia tego dnia nie kończy się na Westerplatte czy Wieluniu.
Są miejsca mniej znane, a jednak naznaczone tragedią, która domaga się pamięci.
W najnowszym materiale opowiadam o jednej z takich historii – o miejscu, o nazwisku i o pytaniach, które do dziś pozostają bez odpowiedzi.
To nie jest opowieść o podręcznikowych faktach.
To jest opowieść o pamięci, która wraca w najmniej spodziewanych miejscach.
NIESTETY ale napisy na tablicach na cmentarzu mówią o hitlerowcach. Czyli zbrodni nie dokonali Niemcy tylko hitlerowcy. Idąc dalej tym tokiem myślenia , Gollwitzer to przecież firma niemiecka , nie hitlerowska. Obóz też był pewnie hitlerowski. Więc czego się czepiamy „niewinnych” Niemców. Sami sobie jesteśmy winni bo te napisy o hitlerowcach a nie o Niemcach są na POLSKIM cmentarzu. BARDZO PRZYKRE.
Tablice były stawiane za komuny, wiec komuniści przypilnowali, żeby byli hitlerowcy.
Znam historię Torzeńca z dn.1.09.1939 opowiedzianą mi przez Śp. mgr inż. Jacka Maklesa z Torzeńca, b.dyrektora technicznego Instytutu Lotnictwa w Warszawie. Opisuje on te wydarzenia w kilku zdaniach ,wraz z żoną Barbarą, wydaną w Ostrzeszowie w 1966 roku w małej książeczce „Torzeniec nasza mała ojczyzna” na str.33 i 34. W załączniku nr 1 podaje wykaz zastrzelonych I spalonych dorosłych, uczniów oraz 2 i 5 letnich dzieci w dn.1 I 2.09.1939 roku. Część ich pamięci
Dziękuję za tę informację.